niedziela, 24 lutego 2013













Zabiłam tą samą nogę po raz trzeci. I to właśnie w parkourze jest paskudne. Rana za raną na pamiątkę beznadziejnie małego skoku. Nie ma czym się chwalić, a gładka skóra na gładkich, całkiem zgrabnych nogach, rok po roku zamienia się w wyszczępione nie wiadomo co. Brzydko.
Mimo to dziwię się, że nie ma w tym zakichanym mieście żadnej kobiety, z która mogła bym pośmigać po murkach od czasu do czasu...
Pozalegało mi kilka zdjęć to je wywalam na świat : )
Kolejno : Smok, Kozioł, Mleko, Sucz

















































                                                                                                                                                               


























                                   
























piątek, 4 stycznia 2013











Trochę zmian.
Trochę ulepszeń.
Łódź - Warszawa.
Zdecydowanie chcę znów poskakać w Łodzi <3
Podziękowania dla Kotone, Mańka, Lukasa, Julii i Brodacza.
I dla panów Chińczyków, którzy mój świat gastronomiczny uczynili lepszym.



















































Jako, że gorset Yumi jest pro, 
cała Yumi jest pro, 
i mój aparat jest pro,
 to dowalam kilka zdjęć pro gorsetu na mojej pro talii. 







































poniedziałek, 12 listopada 2012

Małpie sny






















Czas epickości znów przeminął.
Grunt, że był.
I był w bardzo dobrej kompozycji.
Męczącej i zakwaszonej.
Jakoś tak parkour <3
Gyros <3
Brak mocy <3
Znów pani rutyna.
W dresach, kalekach, i kubkiem herbaty.








































































<3











:) 


poniedziałek, 29 października 2012

Papierosy







Zimno, zimno, zimno. Brak mocy do trenowania, niemoc w trzaskaniu siły, absolutna odporność na przyswajanie wiedzy, którą próbują nam wciskać do głów w szkole. 
Wlazło mi pod skórę zwątpienie w sens bawienia się w parkour. 
I świadomość słabości wynikającej z cholernej różnicy płci. 
Aż mi pachnie zachętą do rozwijania poglądów feministycznych.
Bo co z tego, że rozwijasz się we własnym tempie, skoro świata bez salt i nakurwiania nie podbijesz.
Rosja, rosja, rosja....
A więc zdjęcia, i ochota na ciastka i cytrynę.









































piątek, 21 września 2012

Mleko VS Warszawa








Mleko w Warszawie, czyli rozkmina jak jeździ metro, spotkanie wielkiego Brodacza, epicki koncert, przypadkowe spotkania, dużo dziwnego jedzenia, śmieszni kitajce, boskie atuty Pantery , niebezpieczne pawie, wiewiórki, piwo, napady rżenia, ciabatki, podróże ciopągami, molestowanie soczkowego umysłu, wyprawa do monopolowego, michałkowa czekolada, wokalista Coldplay na wyciągnięcie ręki, konfetti, piski, krzyki, radości, i plany xD



COLDPLAY 






































































Wystarczyło, że mi się popieprzyły trybuny z platformą, 
wylądowałam na tym drugim i chwała memu gupkowatemu szczęściu xD 



















































Yoo, i to by było na tyle, 
wakacje się kończą,
czekamy na święta, 
i pracujące Futro <3
z pozdrowieniami dla Kozła i Julii <33
I dla kitajców od gastro : )
















dużoo miłości na świecie :]